Piotr Kolecki
Nie twórzcie nam "nowej, właściwej" historii Rabcia.

Czytam tekst profesora Henryka Izydora Rogackiego i nadziwić się nie mogę, jak taki tekst ukazać się mógł w jubileuszowym wydawnictwie  Teatru "Rabcio". Po 60 latach od powstania tego pierwszego na południe od Krakowa TEATRU, wmawia nam się, że to nie "Rabcio" jest pierwszym teatrem w Rabce, że powstał na tradycji teatralnej, stworzonej w Rabce przez Zofię Stryjeńską.  Stawia się pod znakiem zapytania kreatywność twórców "Rabcia", sugerując, że w swych poczynaniach inspirowali się czeskim teatrem Josefa Skupy. Z dumą podaje się teatralne wojaże do Lublina, Chorzowa czy Warszawy, lecz ani słowa nie znajdziemy o wyprawach do Meksyku, Hiszpanii, Skandynawii, Niemiec. Na koniec, jako podstawę do istnienia "Rabcia" Autor wskazuje góralską zaciętość i fakt, że Rabka leży w połowie drogi między Krakowem i Zakopanem. Dlaczego na swoje 60-te urodziny sam "Rabcio" odbiera sobie zasłużone pierszeństwo, dlaczego dodaje sobie splendoru "ginioletem" Zofii Stryjeńskiej i odcina się od własnych, wspaniałych korzeni swojego powstania?  To pierszeństwo jest znaczącą wtarością, z której ani Rabka ani Rabcio nie powinny rezygnować.  "Rabcia" do Rabki  w ciężarówce nie przywieziono   - założyli Go ludzie tutaj mieszkający i pracujący.     

Nikt do tej pory nie podnosił problemu pierszeństwa, dopiero po 60-ciu latach od powstania profesor Rogacki ujawnia nam prawdę: "Otóż latem 1947 roku prywatny teatr lalek założyła i zainstalowała w Rabce sama Zofia Stryjeńska". W żadnych dokumentach, w niczyich wspomnieniach ani w żadnych opracowaniach czy to o "Rabciu", czy o Zofii Stryjeńskiej nie znajdziemy ani słowa o tym, że to Jej teatr był pierwszym teatrem powstałym w Rabce, że Zofia Stryjeńska tworzyła "tradycję teatralną" w Rabce. W swoich wspomnieniach ta wielka, polska artystka, wspomina o swoim teatrze, ale raczej w kontekście porażki. Pomysł, aby uruchomić stworzony jeszcze w 1942r. w Krakowie teatr bajek rzuciła siostra artyski - Stefania. Ona też wyłożyła pieniądze na całą realizację pomysłu, gdyż w Rabce jest sezon i  zapotrzebowanie na rozrywkę. Jak wspomina Zofia Stryjeńska  "Z trudem wielkim ( w Krakowie, a nie w Rabce - dop. autora) wyszukałam trzech artystów, tzw. magików (wszyscy trochę od siedmiu boleści), którzy podjęli próby i zgodzili się kontraktowo pojechać do Rabki za siedem tysięcy na osobę i utrzymanie tamże.
I dalej: "... w pokoju Maryli rozstawiło się fronton i przeprowadzało te próby kalwaryjskie, w tempie błyskawicznym i po łebkach oczywiście. Żadnego poziomu z danymi artystami nie osiągnęłam, a resztę posiadanych pieniędzy z Warszawy rozeszło mi się na opłacenie jeszcze brakujących niezliczonych szczegółów do teatrzyku oraz na introligatora i stolarza. Tydzień trwała ta udręka i gorączka. W środę, 16 lipca, w obecności Stefy, która przyjechała specjalnie na nowo z Rabki i za pokryciem przez nią kosztów transportu załadowano nowo narodzony „giniolet”, łącznie z artystami na ciężarówkę i transport ruszył – po laury.
Dzisiaj nie  wiemy, ani gdzie, ani ile przedstawień zaprezentował ten teatr w Rabce. Lecz z pewnością teatr ten nie powstał w Rabce, z pewnością nie stworzył tradycji teatralnej  i raczej, zważywszy na ocenę tego przedsięwzięcia przez samą Stryjeńską   nie powinno się go stawiać jako "godnego poprzednika", dodającego splendoru własciwej historii "Rabcia". Tym bardziej, że zdecydowanie przeciwstawne były motywy jego powstania: nie dla pieniędzy, lecz z potrzeby serca, nie dla znudzonych kuracjuszy, lecz  dla chorych dzieci, nie z zatrudnionymi aktorami, lecz z wychowawcami. 

W jubileszowym wydawnictwie samemu jubilatowi prof. Rogacki poświęcił około 1/3 całego tekstu. Dwie trzecie to próba osadzenia teatru w kulturowo-geograficzne ramy. Podejście bardzo ciekawe, lecz niestety - obraz nie za bardzo do tych ram pasuje. Góry, ich młodopolskie ubóstwienie nie miały żadnego wpływu na powstanie " Rabcia". Gdyby twórcy "Rabcia" - Olgierd Sawicki, Stanisław Tarnowski i Stanisława Rączko pracowali w sanatorium dla dzieci chorych na gruźlicę np. w Połczynie-Zdroju, to z pewnością powstałby teatr "Połczynek". Istotą powstania "Rabcia" nie było stworzenie placówki kulturalnej czy "kolonii artystycznej", lecz danie chorym dzieciom tego, czego im najbardziej brakowało - dzieciństwa, bajek opowiadanych przez rodziców dzieciom przed zaśnięciem, przekazywanie największych ludzkich wartości, takich jak  miłość, poświęcenie, odwaga poprzez pigułki zwane bajkami. Najwięcej miejsca - około 1/4 całości - poświęcono postaci Zofii Stryjeńskiej, co sugeruje Jej ścisły związek z powstaniem "Rabcia". Jednak, nic nie  ujmując tej wielkiej artystce, która ma ugruntowaną pozycję wśród najwybitniejszych Polskich artystów, żadnego związu "Rabcia" ze Stryjeńską nie było. Skutki takiego przedstawienia historii ujawniły się już w w dwa dni po uroczystościach 60-cio lecia "Rabcia" - na oficjalnej stronie Rabki pojawił się artykuł, w którym jako sensację podano wiadomość, że to nie "Rabci" był pierwszym teatrem w Rabce. Na skutek mojej interwencji, zniknęło słowo "sensacja", ale informacja o tym, "że pierwszy teatr lalek dla dzieci w Rabce stworzyła w 1947 roku, korzystając z aktorów krakowskich, sama Zofia Stryjeńska." na stronie Rabki widnieje do dzisiaj >> http://www.rabka.pl/index.php?id=serwis&art=1051.

Nieporozumieniem jest także fragment tekstu, mówiący o inspiracji czeskim teatrem Josefa Skupy: "Jeśli ci niezwykli ludzie byli w swoim działaniu inspirowani przez czeski teatr Josefa Skupy prezentujący przygody Špejbla i Hurvinka, to ich lekcja teatru była także diagnozą kultury. Przecież papa Špejbl, dialogując pociesznie ze swoim synkiem, permanentnie uciekał w niedojrzałość, a głodny świata Hurvinek wdzierał się w rejony dorosłości.". Rozmawiałem z Władysławem Biedroniem, który budował pierwsze marionetki dla "Rabcia" i z Jego wypowiedzi wynika, że gdy pojechali do Krakowa na spektakl tego czeskiego teatru, mieli już gotową całą scenografię i i wszystkie lalki. Spektakl owszem, podobał się, ale o żadnej inspiracji nie ma mowy. Nie zapominajmy, że wtedy nie było jeszcze telewizji, ani środków masowego przekazu. Dla twórców lalek do pierwszych spektaki "Rabcia"  spotkanie z teatrem Skupy w Krakowie było pierwszym i jedynym.   
Komplenie niezrozumiałe jest zdanie o diagnozie kultury. Trudno zgodzić się ze stwierdzeniem, aby  dzieci Rabczańskich sanatorii "wdzierały się w rejony dorosłości". Tym dzieciom 5 lat dzieciństwa odebrała wojna, a kolejne lata odbierała choroba i zamknięcie na długie miesiące  w sanatoryjnych salach, bez możliwości opuszczenia budynku, z dala od rodzin i przyjaciół. I właśnie dlatego, widząc jak tym dziciom brakuje dziciństwa, pracownicy rabczańskich sanatorii założyli pierwszy w Rabce teatr i, jak się okazało, jeden z najlepszych teatrów lalkowych w Polsce.  

Ma prawo profesor Rogacki wyróżniać wg. własnego uznania najbardziej znaczące sztuki wystawione przez "Rabcia". Ma też prawo "ze szczególnym podziwieniem zatrzymać się" nad niektórymi dyrekcjami (choć czytając uzasadnienie, nie bardzo rozumiem o co chodzi). Ale nie ma prawa nawet profesor nazywać Rabcia "teatrem Zbigniewa Wójciaka". To już nie są żarty. To jest olbrzymie nadużycie. Bez wątpienia można w odniesieniu do teatru Cricot 2 użyć stwierdzenia "teatr Tadeusza Kantora". Być może, można byłoby nazwać zakopiański teatr Witkacego "teatrem Andrzeja Dziuka". Ale z pewnością "Rabcio" nie jest "teatrem Zbigniewa Wójciaka". I kto jak kto, ale taki znawca teatru jak prof. Henryk Rogacki takiego określenia nie powinien był użyć.

Znajdziemy też w tekście profesora Rogackiego kilka niefortunnych zdań i stwierdzeń.
O pani Irenie Józefiak: "...wszędobylskim, spolegliwym i pragmatycznym gazdowaniem drugiej, co to jeszcze na dodatek była aktorką." Znam panią Irenę i wiem, że przede wszystkim była aktorką. AKTORKĄ,  a nie kimś, kto na dodatek był aktorem.    
O Jerzym Koleckim: "Taki na przykład zasiedziały w Rabce Jerzy Kolecki – wychowanek samego Zbigniewa Pronaszki", Pomijam "zasiedziałość", ale mój Tata nie był wychowankiem Zbigniewa Pronaszki. Miał Rodziców, którzy Go wychowali. Natomiast, faktem jest, że ukończył krakowską Akademię Sztku Pięknych w pracowni Zbigniewa Pronaszki. A to przecież coś zupełnie innego, niż bycie wychowankiem.
Przypisuje się też "Rabciowi" rolę centrum "koloni artystycznej". Bronowice były kolonią artystyczną. Pojawienie się krakowskich artystów wśród tamtejszych mieszkańców było stworzeniem czegoś obcego, osobnego, innego pod każdym względem - koloni. Ale czy w przypadku Rabki można użyć takiego określenia? To jednak zdecydowanie na wyrost i niesprawiedliwie  względem innych, mieszkających i działających w Rabce znaczących twórców i artystów. A mieliśmy i mamy ich  w Rabce wielu i raczej  nie mających z willą "Watra" wiele wspólnego. Od pisarzy (Julian Kawalec), malarzy (Jan Fudala), rzeźbiarzy (Piotr Bies), przez  muzyków (Roturny z lat 60, współczesny Driver, Siwy Dym), kabarety ("Rabczur" Artura Ilgnera, w których karierę rozpoczynali aktorzy Maciej Shtur i  Jan Wieczorkowski) do organizacji i instytucji (Związek Podhalan, OPP z odnoszącym sukcesy zespołem wokalnym). 

Zawsze uważałem, że metafizycznym centrum, kryjącym w sobie istotę i tajemnicę każdego teatru jest scena. Z tekstu prof. Rogackiego wynika jednak, że w przypadku "Rabcia" jest inaczej: "Centrum natomiast „metafizycznym”, kryjącym w sobie istotę i tajemnicę rabczańskiego teatru jest pracownia plastyczna przy Podhalańskiej, czyli królestwo Piotra i Niny. Tutaj rodzą się, dojrzewają i pięknieją lalki. Tutaj przywraca się im młodość. Tutaj tajemniczo trwają w pozornym bezruchu i niczym śpiący pod Giewontem rycerze czekają swojej godziny życia. Tutaj, w ciszy słychać jak czar działa…" Może to i pieknie napisane, ale...  

I na koniec  jeszcze jedno: "To dobrze, że „Rabcio” był, jest i będzie. Będzie na pewno. Na pewno, bo ma w sobie „góralską zaciętość”. No i leży prawie dokładnie w pół drogi z Krakowa do Zakopanego. I z Zakopanego do Krakowa… "   Tak kończy się tekst o 60-cio letnim już Rabciu. A ja byłem przkonany, że to profesjonalizm, wysoki poziom, potrzeba wynikająca z faktu, że Rabka jest "Miastem dzieci", liczna widownia  jest przyczyną, dla której Rabcio będzie istniał.  I mam nadzieję, że to ja mam rację.