Trzygwiazdkowa Rabka
(Rozmowa ukazała się w numerze 8/2012 Wiadomości Rabczańskich)

Ze Sławomirem Spórną, zajmującym się od wielu lat przedsięwzięciami biznesowymi, doradztwem i pomocą w zarządzaniu, o tym jak najlepiej wykorzystać potencjał Rabki-Zdroju, rozmawia Jan Ceklarz

J.C. Czy lubisz przyjeżdżać do Rabki?

S.S. Lubię. Głównie z tego powodu, że jest to moje rodzinne miasto, z którego pochodzę i tutaj każdy zakątek związany np. z parkiem czy Zdrojem istnieje we mnie, brzmi i oddycha. To miasto mnie ukształtowało i dopiero po wyjeździe z niego doceniłem jego piękno i wyjątkowość. Rabka to moje dzieciństwo i zbuntowana młodość.

J.C. Załóżmy, że jesteś wczasowiczem nie związanym rodzinnie z tym miejscem, czy przyjechałbyś do Rabki na wypoczynek?

S.S. Myślę, że przyjechałbym do Rabki z dziećmi do lat pięciu. Wtedy dzieci wymagają ścisłej opieki i głównie się z nimi spaceruje. Ale raczej nie wybrałbym się z dziećmi większymi, gdyż nie ma tutaj wystarczającej infrastruktury i wielu atrakcji do zapewnienie ciekawego spędzenia czasu.

J.C. W ostatnich latach zaszły zmiany w zagospodarowaniu turystycznym Rabki, ale mówisz, że to ciągle za mało. Co przede wszystkim powinno się zmienić?

S.S. Powinna zmienić się mentalność – to jest najtrudniejsze – ale myślenie typu „ Rabka – miasto dla dzieci z sanatorium lub zielonej szkoły” czy „Rabka tanio i swojsko – najniższe ceny kwater” itp. powoduje zamknięty krąg z którego miasto nie może się wyrwać. Nie powstaje lepsza infrastruktura turystyczna bo nie ma klientów, a jak przyjadą potencjalni klienci, to się nudzą bo nie ma wystarczającej infrastruktury i już tu nie wracają. Dla mnie symbolem takiego sposobu myślenia jest niefortunna i zbyt kosztowna fontanna ze słoniami przed kawiarnią „Zdrojową”. Miasto zainwestowało tam spore środki w wizję z minionych lat czyli sanatoriów i braku wyboru oferty turystycznej. Cóż, to już powstało i przyjdzie nam z tym żyć… Każde pokolenie dokłada swoją część do obrazu miasta.

J.C Teraz jest to jedna z głównych atrakcji turystycznych.

S.S. Moja żona, która jest architektem stwierdziła, że ta fontanna byłaby bardzo odpowiednia w Delhi. Sposób jej przykrycia w zimie to jakaś estetyczna masakra.

J.C. Może w zimie nawiązuje do piramidy na rynku w Krakowie...

S.S. Tamta piramida jest okropna, nie możemy wzorować się na złych przykładach. Natomiast fontanna wpisuje się w stary sposób myślenia: do Rabki będą przyjeżdżać dzieci bo muszą tu przyjechać. Po II wojnie budowano olbrzymie budynki, takie jak obecny „Szebesta” (dawy „Pstrowski”), do którego przyjeżdżały tysiące dzieci. Teraz, gdy dziecko przyjedzie do Rabki na zieloną szkołę czy kolonię i będzie się nudzić, to drugi raz nie będzie chciało tutaj przyjechać.

J. C. Lecznictwo sanatoryjne jest przeżytkiem?

S.S. Słyszę ciągłe narzekania, że do Rabki przyjeżdża coraz mniej dzieci. Dzieje się tak, ponieważ zmienił się rynek. Widać to od wielu lat i trzeba na to zareagować. Molochy z poprzedniej epoki nie mają obecnie racji bytu. Poza Instytutem Gruźlicy i Chorób Płuc, który jest ośrodkiem wysokospecjalistycznym inne obiekty będzie bardzo trudno utrzymać. Zaniknęła naturalna baza dawnych rabczańskich kuracjuszy, którzy leczeni byli klimatycznie na astmę i gruźlicę. Teraz te choroby leczy się inaczej. W latach minionych, dzięki dotacjom ze Śląska i Warszawy, Rabka żyła sobie stabilnie i przewidywalnie, głównie na „garnuszku” państwa. To już się nie wróci. Ludzie, którzy nie mieli wielkiego wyboru wakacyjnego i zimowego, wynajmowali kwatery po domach i to uważane było za „rozkwit”.

J.C. Do kogo wiec Rabka powinna kierować swoją ofertę?

S.S Rabka powinna nastawić się na klientów, którzy są w stanie zapłacić za towary i usługi na średnim i wyższym poziomie. To są klienci wymagający poziomu minimum trzygwiazdkowego. Są skłonni zapłacić za pokój w pensjonacie 150 zł, kupić markowe produkty czy iść do dobrej restauracji. W tej chwili Rabka jest kurortem jedno- dwugwiazdkowym i takich przyciąga klientów, liczących się z każdą złotówką. To są zielone szkoły czy kolonie mające niewielką dzienną stawkę. Ci goście mają małą siłę nabywczą i tym samym napływ środków pieniężnych do Rabki jest znikomy. Oni są oczywiście ważnymi klientami i należy ich utrzymać, ale nie powinni stanowić podstawy rabczańskiej turystyki.

J.C Ale Rabka nazywana jest miastem dzieci świata.

S.S I to należy wykorzystać! Rabka ma swoja markę, jest powszechnie znana, ale w kolektywnej świadomości kojarzy się z sanatoriami czy koloniami. Trzeba spozycjonować Rabkę na klientów trzygwiazdkowych, którzy przyjadą tutaj ze swoimi dziećmi. Żeby tak było trzeba zapewnić im odpowiednią infrastrukturę i atrakcje, po to żeby miło spędzili czas i wrócili tu z dziećmi w wieku 6, 10, 14 lat. I żeby te dzieci, gdy dorosną wracały z własnymi dziećmi. Potrzebna jest wizja rozwoju miejscowości, której obecnie nie ma. To nie jest tylko kwestia prywatnej inicjatywy, ale długofalowego planu rozwoju i strategii.

J.C. Otwarcie się na konkretne zapotrzebowanie rynkowe przyniesie wymierne efekty.

S.S. Oczywiście. Ważnym jest określenie grupy docelowej. Zakopane ma szerokie spektrum gości w standardzie między 3 a 5 gwiazdek i to oni głównie zostawiają tam pieniądze. W Zakopanem się bywa, niekoniecznie w celu obcowania z przyrodą. Krynica spozycjonowała się na seniorów. Jest tam spora ilość pensjonatów czy restauracji zapewniających im wypoczynek i inne rozrywki. Ich atutem jest to, że ludzie starsi przyjeżdżają do Krynicy cały rok. I wracają tam chętnie!

J.C Więc naszą grupą docelową powinny być rodziny z dziećmi oczekujące odpowiednio wysokiego standardu?

S.S. Nie tylko rodziny z dziećmi, ale także dorośli przyjeżdżając w celach turystyczno-rekreacyjnych. O nich też trzeba pomyśleć. Także rodzice wypoczywający z dziećmi starszymi chcą czegoś dla siebie, np. dobrej kawiarni gdzie można poczytać gazetę. Ale faktycznie ta grupa, o której wspomniałeś, powinna być dla Rabki docelową. Jeżeli popatrzymy na obecny styl życia i strukturę demograficzną, to zobaczymy, że młodzi ludzie decydują się na jedno góra dwoje dzieci. Rośnie pokolenie „małych cesarzy”, czyli dzieci, na których będzie skoncentrowana uwaga, energia i środki rodziców. W te dzieci będą inwestowane ogromne pieniądze po to, żeby spełniły aspirację w nich pokładane. Mówimy cały czas o klasie średniej. Trzeba by skierować ofertę właśnie do tej grupy. Te dzieci muszą mieć zapewnione atrakcje bo one tak patrzą na rzeczywistość. Rowery, sklepiki, możliwości edukacyjne, ścianki wspinaczkowe, czy nawet agroturystykę. Konkretne rozwiązania wymusi rynek. W zeszłym roku po dużej akcji promocyjnej Uzdrowiska Rabka S.A., prowadzonej m.in. w Krakowie, widziałem w parku takich wczasowiczów trzygwiazdkowych. Pospacerowali po parku, ale czy wrócą tutaj po raz kolejny? Wątpię.

J.C. Co zrobić, żeby wracali?

S.S. Jest wiele rzeczy do zrobienia, ale zacznijmy od podstawowej. Gdybyśmy spytali Rabczan gdzie jest centrum Rabki, to pewnie wielu pytanych miało by trudności z odpowiedzią. To jest problem – brak centrum, brak twardego środka, gdzie ludzie poczuli by się, że są w grupie, brak takich Krupówek zakopiańskich czy deptaku w Krynicy. Turyści oprócz tego, że pospacerują sobie po parku, pójdą w góry czy przejadą się dorożką, potrzebują czuć, że coś się dzieje oraz chcą „poparadować” w tłumie gdzie będą widziani.

J.C. A gdzie jest centrum Rabki?

S.S. Dla mnie centrum Rabki jest przy nieszczęsnej fontannie ze słoniami przy kawiarni „Zdrojowej”. Historycznie i urbanistycznie tam zawsze było centrum Zdroju. Pamiętam stary układ urbanistyczny, do którego osobiście bym wrócił, czyli stare bazary – ciąg spacerowy z sklepikami, kawiarenkami. Pamiętam to dosyć mgliście ale pewnie takim ciągiem był deptak, kawiarnia „Zdrojowa” i w stronę biblioteki. Dalej pewnie ciągnął się w stronę willi „Pod Aniołem” tak mi się wydaje. Ja bym wrócił do tego założenia, tworząc z ulicy Orkana główną oś.

J. C. Od czego należałoby zacząć?

S.S. Dobrym kierunkiem jest to, co się dzieje w ostatnich latach. Patrzę z wielkim uznaniem na remont muszli koncertowej, nowo powstałą tężnię, rewitalizację parku, rozbudowę „Palace” teraz jest to „Rabczański Zdrój”. Jest to już standard i architektura na 3- 3,5 gwiazdki. Należy wykorzystać to, co się ma, czyli fontannę skoro już jest, otworzyć zakład przyrodoleczniczy w stronę deptaku.

J.C. Trzeba by ściąć ten pseudo lasek świerkowy rosnący przed zakładem.

S.S. Ten „las” to jest w ogóle absurd. To jest miejsce, które kiedyś było ciągiem spacerowym. Pamiętam jak stała tam drewniana willa, wychodziło się schodkami na werandę, można było wejść do środka, gdzie była darmowa pijalnia solanki. I było fajnie. Teraz zakład przyrodoleczniczy nie żyje, trzeba go wydobyć spod tego „lasu” świerków. Jest odwrócony od ciągu spacerowego, trzeba by go przebudować gdyż tam jest miejsce na dobre markowe sklepy, dobre zakłady fryzjerskie i wiele obiektów, których ludzie potrzebują przyjeżdżając na wypoczynek

J.C. Dalej jest ciąg małych budynków z kawiarnią „Mon Ami”, ale też rozlatujące się budy.

S.S. To miejsce powinno być absolutnie przeznaczone w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego pod działalność komercyjną. Od kawiarni „Zdrojowej „ do pizzerii „Pod Kasztanami” powinien być ciąg spacerowy z kawiarniami, restauracjami, sklepami. Miasto powinno zabezpieczyć w planie zagospodarowania przestrzennego pasy terenu około 20 metrów na rozbudowanie infrastruktury. Narzucić formę architektoniczną budynków do wysokości maksymalnie 2. pietra, oraz określić styl architektoniczny. Moim zdaniem powinno się dopuścić modernizm – coś co jest bardzo ściśle związane z tkanką architektoniczną Rabki i nowoczesny styl ...

J.C Zakopiański?

S.S. Taki trochę eklektyzm w jakim zbudowany jest „Rabczański Zdrój”

J.C. Co w tym ciągu spacerowym powinno powstać?

S.S. O tym zdecyduje rynek. Gość, który przyjeżdża do Rabki, spaceruje po parku, odwiedza tężnie, jeździ na rowerze, ale potem chce zjeść obiad, napić się kawy albo pochodzić po sklepach, bo taki jest styl spędzania wolnego czasu. Klient musi poczuć, że coś się dzieje, że jest w centrum wydarzeń. Jeżeli nie mamy zwartego centrum to wydarzenia, które się dzieją nie są ludziom znane. W centrum Zdroju na pewno powstaną restauracje, które zaczną ze sobą konkurować. Byłem niedawno w „Zdrojowej”, gdzie w sezonie posiłki trzeba zamawiać przy barze. To przypomina jadłodajnię, a lokal o takim usytuowaniu powinien być jedną z najbardziej eleganckich restauracji w uzdrowisku. Mówię o pewnych standardach. A gdzie w Rabce można kupić bundz? W Krakowie mam sklepy, które sprowadzają go w konkretne dni. Tu także powinno być miejsce gdzie w cywilizowany sposób można kupić oscypek. Cenne są takie inicjatywy, jak np. wspaniałe miejsce przy starej szkole...

J.C. Kawiarnia- księgarniana „Między Słowami”.

S.S. Ja bym tam bardzo chętnie chodził, spędzał tam czas, to są moje klimaty. Ale ona jest za daleko. Jeżeli takie miejsce byłoby w okolicy parku, przy ul. Orkana, to miałoby stałych klientów. Dlatego powtórzę, że potrzebna jest wizja rozwoju. Miasto nie powinno narzucać konkretnych form działalności gospo-darczej, ale stwarzać warunki do jej prowadzenia. W miejscowym planie zagospodarowania przestrzen-nego nie dostrzegam tego perspektywicznego spojrzenia.

J.C. Z miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego ostatnio są duże problemy. Znowu przestał obowiązywać.

S.S. Gdy przebudowywałem swój dom, miałem spore kłopoty z wymogiem budowy spadzistego dachu. To nie wszędzie powinno być wymagane. Mamy bardzo wiele pięknych modernistycznych budynków, które przy jakiejkolwiek rozbudowie muszą mieć spadziste dachy, czego konsekwencją jest to, że powstają potworki architektoniczne. Przykładem jest rozbudowa „Lotosu”. Trudno wyobrazić sobie „Stasin” na Słonecznej ze spadzistym dachem …

J.C. Mówiłeś, że osią powinna być ulica Orkana. Stoimy więc sobie przy „Gwieździe”...

S.S. Z „Gwiazdą” jest skandal! Pamiętam „Gwiazdę” jako restaurację, obserwuję dewastację tego budynku od wielu lat, i to co się z nim stało jest przykładem zaniechań i niegospodarności.

J.C. I nie ma winnych...

S.S. Tutaj jest winny. Z formalno-prawnego punktu działka, na której jest obiekt należy do miasta. Budynek został przekazany teatrowi „Rabcio”, który ciągnął zyski z jego wynajmu kawiarni- pizzerii „Pod Kasztanami”, ale nie przyczynił się do tego, żeby go zabezpieczyć. Winnymi są zarządzający teatrem „Rabcio”. Żaden prywatny właściciel nie dopuścił by do dewastacji tego budynku. Od 22 lat żyjemy w wolnorynkowym państwie. Budynek „Pod Gwiazdą” można było sprzedać razem z jego obciążeniami wynikającymi ze statusu obiektu zabytkowego co najmniej 10 lat temu. Każdy prywatny właściciel coś by z nim zrobił.

J.C. Ewentualny kupiec mógłby inwestować swoje środki mając na uwadze historyczność tego budynku?

S.S. Prywatny przedsiębiorca nie inwestuje w historię tylko w biznes. Od inwestycji w historię jest państwo tworząc muzea i miejsca dziedzictwa. Ale zgodzę się, że historia, np. budynku, determinuje formę i styl biznesu. Według mnie, „Pod Gwiazdą” jest najlepszym miejscem na ekskluzywną restaurację z pięknym otwarciem na park zdrojowy. Teraz ten budynek jest warty tyle, co grunt pod nim minus koszty rozbiórki i uzgodnień konserwatorskich.

J.C. Tak, ta sprawa zawsze budzi emocje. Ale puśćmy wodze wyobraźni. Stoimy sobie koło „Gwiazdy” z prawej strony mając „Luboń” i „Trzy Róże” i ruszamy w kierunku stacji kolejowej...

S.S. Jest to na razie mało realna wizja, ale widziałbym ul. Orkana od „Gwiazdy” czy „Kasztanów” aż po pocztę jako ciąg spacerowo-handlowy, który po jednej stronie ma zespół pensjonatów o gustownej architekturze, z zagospodarowanymi ogródkami otwartymi na przestrzeń pasażu spacerowo-handlowego z parkiem w tle. Od strony parku, w ciągu ulicy Orkana, mogłaby być fragmentaryczna zabudowa wpasowana w przestrzeń parku funkcjonalnie i widokowo. Wtedy prywatne budynki takie jak „Łowiczanka”, „Pod św. Józefem” stają się absolutnie przepięknymi hotelami 4-5. gwiazdkowym. Rozumiem kontrowersyjność tego pomysłu – ale zastanówmy się czy twórca nowoczesnej Rabki, Julian Zubrzycki nie postąpiłby tak? On organizując uzdrowisko w Rabce ryzykował swoimi pieniędzmi. Dlatego cały czas myślał o tym czego oczekują klienci. Rodzina Kadenów, której Rabka tak wiele zawdzięcza – w mojej ocenie – postąpiła by podobnie. Gdyby nie oni, Rabka przypominała by Jordanów lub Mszanę Dolną. Oni stworzyli układ urbanistyczny Zdroju. Od strony parku wydzieliłbym pas około 15 metrów z pewnymi fragmentami do zabudowy, z bardzo szczegółowymi zapisami, określonymi już podczas przetargów na działki, co i w jakim czasie ma powstać. Chodzi o to, żeby nie zamknąć parku, ale żeby powstała konkretna infrastruktura. Turyści lubią takie miejsca. Wtedy powstają „rabczańskie Krupówki” a park staje się ich naturalnym zapleczem. Nie chodzi o skopiowanie Zakopanego, to co tam się dzieje jest „góralskim Disneylandem”, ale o stworzenie centrum. To by wyróżniało Rabkę na tle innych miejscowości turystycznych. Zwarta zabudowa, a obok przepiękny park gdzie naprawdę można odpocząć, z atrakcjami turystycznymi w jednym obszarze jak np. muszla koncertowa, czy imprezy takie jak choćby „Wieczory taneczne Pod Grzybkiem”.

J.C. Na razie jest to faktycznie pomysł futurystyczny, zważywszy na protesty przy rewitalizacji parku.

S.S. Takie zmiany na świecie przeprowadza się robiąc kilka koncepcji urbanistycznych, a następnie prowadząc konsultacje społeczne. Ostatecznie wybrana zostaje opcja, na którą będzie zgoda społeczna. Ale też trzeba patrzeć dalej. Mieć wizję tego, co się stanie za 20 lat.

J.C. Wszystkiego naraz nie uda się zrobić.

S.S. Osobiście jestem zwolennikiem ewolucji a nie rewolucji. Zmiany w Rabce podzieliłbym na etapy. Na początek odtworzenie założenia urbanistycznego od „Zdrojowej” do „Kasztanów” i zbudowanie tam ciągu spacerowo-usługowo-handlowego. Myślę, że na to była by zgoda mieszkańców i miasto może to zrobić. Drugi etap, kontrowersyjny, to przeznaczenie pod zabudowę pasa od „Kasztanów” („Pod Gwiazdą”) do poczty, tak żeby powstało zwarte centrum. Koszty formalne dla miasta są niewielkie – projekt urbanistyczny i zmiany studium oraz miejscowego planu zabudowy. Nie wiem jak wyglądają kwestie własnościowe, ale jeżeli są to tereny miasta, sprawa realizacji tego projektu będzie tym łatwiejsza.

J.C. Spotkałem się z taką opinią, że „rabczańskie Kuprówki” mogłyby powstać między kościołem pw. św. Marii Magdaleny a torami kolejowymi na gruntach parafii.

S.S. W przyszłości pewnie ten ciąg mógłby się przedłużyć w stronę kościoła, ale na pewno nie powinno się go przesuwać. Zdrój i atrakcje turystyczne powinny być w jednym miejscu w okolicach parku i „Zdrojowej”. To jest turystyczne serce miasta; tak jest miasto ukształtowane historycznie. Jeżeli je rozproszymy będziemy musieli budować infrastrukturę pewne ze 30 lat albo w ogóle nie powstanie. I kto za to zapłaci.?

J.C. Zostały jednak wypowiedziane publicznie deklarację przez władze miasta, że na przeciwko starego kościoła-muzeum po drugiej stronie ul. Orkana ma powstać nowy budynek Miejskiego Ośrodka Kultury.

S.S. Dla kogo to ma być?

J.C. Dla tych, którzy odwiedzają MOK. Pewnie chodzi o zorganizowanie centrum kulturalnego w trójkącie muzeum im. Orkana – teatr „Rabcio” - MOK.

S.S. A ile osób odwiedza muzeum?

J.C. Kilkanaście tysięcy wejść roczne. Ale być możne jest to spowodowane brakiem innych atrakcji.

S.S. Na pewno aktywizacja tamtej części Rabki jest potrzebna, ale bardziej zasadne od budowy MOK-u jest zagospodarowane wybrzeża Poniczanki. W lecie gdy jest ciepło ludzie będą tam wypoczywać! Tworzyłoby to unikalną wartość, której nie mają inne uzdrowiska – zwarte centrum przy Orkana, piękny park i zejście nad Poniczankę z zapleczem sportowo-rekreacyjnym. Naturalne warunki są doskonałe! Tym wyprzedzamy Zakopane i Krynicę. Przecież wokół Krupówek nie ma miejsca, żeby usiąść i odpocząć. To jest atut i to należy wykorzystać.

J.C. Centrum rekreacyjne nad Poniczanką ze ścieżkami rowerowymi...

S.S. i torami do jazdy konnej, czystą plażą, która będzie dzierżawiona i najemca będzie dbał o porządek, przyzwoitym basenem...

J.C. Potrzebna jest czysta Poniczanka, a kanalizacji Rdzawki i Ponic nie ma.

S.S. To jest ogromny problem. Kołdra finansowa jest krótka, ale inwestuje się pieniądze w to, co przyniesie najwyższe dobro i zwrot dla miasta. Kanalizacja Ponic i Rdzawki powinna być w hierarchii wydatków wysoko. Nad Poniczanką można też wybudować skatepark.

J.C. Jest nad Słonką

S.S. To nieporozumienie, żeby tam inwestować.

J.C. Myślisz, że znaleźliby się przedsiębiorcy chcący zainwestować w Rabce?

S.S. Oczywiście, biznesmeni z zewnątrz, ale także miejscowi. Ludzie będą wydawać pieniądze na budowę sklepów czy restauracji jeżeli będą wiedzieli, że zarobią. Dlatego miasto małym kosztem, dając możliwości inwestowania i nie przeszkadzając, możne zainicjować prawdziwy rozwój Rabki. Wiesz jaka teraz jest wartość willi „Warszawa”, tej, w której jest biblioteka?

J.C. Jaka?

S.S. Jest tyle warta co teren pod nią. Ale gdyby powstało ścisłe centrum ta willa miałaby wartość wielu milionów złotych. Znaleźliby się inwestorzy, którzy zapewniliby nowy lokal dla biblioteki i mieszkania dla lokatorów obecnie tam zakwaterowanych. „Warszawa” zostałaby wyremontowana zgodnie z zaleceniami konserwatorskimi i powstałby tam ekskluzywny pensjonat.

J. C. Jaka jest Twoja opinia w kwestii inwestycji kulturalnych?

S.S. W Polsce kultura to kabaret, grill i piwo. Wiem, że nie będziesz się z tym zgadzał.

J.C. Choćby dlatego, że są w Polsce dobre wakacyjne festiwale mające wysoką frekwencję.

S.S. Tak, duża cykliczna impreza jest genialnym pomysłem. Tylko to musi być faktycznie ciekawa, jak festiwal filmowy w Kazimierzu Dolnym czy festiwal muzyki dawnej w Jarosławiu. Klienci wtedy są lojalni. Jeżeli będą przyjeżdżać ci z „górnej półki”, to oni pociągną aktywnie wysoką kulturę. Ale ludzi, którzy uczestniczą w kulturze wysokiej jest 1%. Jestem realistą.

J.C. Raczej pesymistą.

S.S. No może do 3%, ci ludzie są cenni, ponieważ jest to środowisko opiniotwórcze. Ale większość ucieszy się gdy zagra muzyczka, dobrze jak będzie trochę bardziej ambitna. Taki jest standard i nie ma w tym nic złego. Ważne żeby goście przyjeżdżali i głosowali swoimi pieniędzmi. Za nimi zacznie przyjeżdżać grupa klientów bardziej wybredna i oni przyjdą do ośrodka kultury, skorzystają z wystawy, kupią obraz. Jedno pociąga drugie. Żeby aktywizować miasto od strony wyższej kultury trzeba mieć olbrzymi kapitał i strategię rozwoju możliwą do zrealizowania. Można też próbować zmieniać wizerunek miasta poprzez przyciągnięcie artystów i wydarzeń kulturalnych, oferując coś unikalnego w porównaniu z innymi miejscowościami. Mamy starą piękną architekturę, ale trudno mi znaleźć motyw przewodni, wokół którego organizowało by się życie artystyczne Rabki. Niemniej bez olbrzymich nakładów, uważam że Rabka może pokusić się o zorganizowanie cyklicznej ogólnopolskiej imprezy kulturalnej skierowanej do grupy docelowych klientów i skrojonej na miarę i możliwości finansowe miasta. Moim pomysłem jest ogólnopolski konkurs młodych artystów fotografików. Teraz młode pokolenie lubi się wyrażać za pomocą fotografii. Duża część pokolenia 15-33 lata fotografuje i umieszcza to na Facebooku czy gdzieś indziej w sieci. Brakuje konkursu z odpowiednią oprawą i warsztatami tematycznymi. Koszty takiego konkursu nie były by wysokie, a promocja dla miasta znakomita. Organizacyjnie mogą to ogarnąć dwie osoby, tylko trzeba to odpowiednio zaplanować. Na takie przedsięwzięcie znalazło by się dużo sponsorów i patronów medialnych. Mogę tu dużo podpowiedzieć, jak znajdą się chętni do organizacji. Tu nie trzeba olbrzymiego kapitału.

J.C. Olbrzymiego kapitału nie mamy, chociaż rabczańscy biznesmeni inwestują w duże przedsięwzięcia rekreacyjne jak np. termy w Białce Tatrzańskiej.

S.S. Myślę, że gdyby dano im możliwość, chętnie inwestowaliby też w Rabce. Kapitał to jest energia. Nie musimy mówić tylko o tym finansowym. W Rabce jest duży kapitał intelektualny, jest wiele kreatywnych osób.

J.C. Którzy często po studiach nie wracają do Rabki na stałe.

S.S. To się może zmienić. Gdyby „Zakopianka” była dwupasmowa do Chabówki, to można mieszkać w Rabce i dojeżdżać do Krakowa. Tam jest już pół obwodnicy. Ten dojazd byłby bardzo przyzwoity. Wtedy ludzie z Krakowa inwestowaliby w domy w Rabce. Daje to możliwość przyciągnięcia ciekawych osób, ceny ziemi są tutaj atrakcyjne. Kapitałem Rabki jest również architektura, którą trzeba promować. Są przepiękne stare wille drewniane i przykłady przedwojennego modernizmu. O tym ma być wydana wkrótce książka.

J.C. Tak. Spotkaliśmy się przy okazji pracy nad książką o rabczańskich willach, której jesteś inicjatorem. Myślę, że więcej na ten temat napiszemy w następnym numerze „WR” jeżeli redaktor naczelny pozwoli.  Dziękuję za rozmowę

Jan Ceklarz
Stowarzyszenie Kulturowy Gościniec